sobota, 27 sierpnia 2016

Od Cassiopeii cd. Paige

Byłam lekko zdezorientowana, a przez głowę nadal przemykały mi straszne obrazy z tamtego wieczoru...nocy, dnia, godziny, tygodnia? Tak właściwie którego dzisiaj mamy? Byłam wściekła na samą siebie za tamty całkowity brak opanowania. Mało powiedziane; za moją kaszankę zamiast mózgu. Naprawdę próbowałam leczyć moją fobię, ale o prostu się nie da. Przez myśl przemknęli mi rodzice i brat. Mój biedny mały Oli...Nie zdążyłam rozejrzeć się po jakże cudownym salonie, w którym leżałam, bo zawitała w nim szczupłej postury, rudowłosa dziewczyna, na oko starsza ode mnie. Jakkolwiek po przebudzeniu musiałam zatrważająco wyglądać, zebrałam szybko mysli i odważyłam sie zagadać pierwsza:
- Przepraszam, mieszkasz tu?-może było to głupie pytanie, ale nic lepszego nie wpadło mi do głowy.
- Tak-odpowiedziała krótko. Czekałam aż powie coś jeszcze jednak nic takiego nie nastąpiło. Zaczęłam ponownie
-Emm..sorka. Mam na imię Cassiopeia-puściłam jej stłumione parsknięcie śmiechem mimo uszu- Ale proszę mów do mnie Cas. Ja chyba znalazłam się tu przez przypadek, nie zrozum mnie źle, ale...
Zanim zdążyłam dokończyć ta uciszyła mnie gestem ręki, a potem zrobiła coś zupełnie niespodziewanego, podeszła i objęła mnie rękoma. Stałam jak wyryta nie bardzo wiedząc jak zareagować
-Jestem Paige. Miło mi Cię tu GOŚCIĆ- odparła najsztuczniejszym głosem jakim tylko mogła to powiedzieć. Jej  uścisk był sztywny, a twarz obojętna. Po chwili szepnęła mi do ucha-Nawet nie myśl sobie, że to jakiś wylew czułości. Są tu kamery z podsłuchami-wsunęła mi do kieszeni spodni kartkę. Wyprostowała się i powiedziała już normalnym głosem- Jak już będziesz gotowa przyjdź do sali kinowej, poznasz resztę. Na razie jest nas 4, ale niedługo ma przyjechać więcej osób. Twój pokój ma numer 4, klucz leży na blacie.-Odwróciła się na pięcie i wyszła. Ja rozumiem, że się jeszce wogóle nie znamy, ale zabrzmiało to tak jakby mówiła coś no musi, a nie chcę mi pomóc. Ale cóż, jeszcze jej nie znam, może jest fajna? Stałam tak jeszcze dobre dwie minuty, potem posłusznie wykonałam jej polecenie.
                                                                                       ***
IaEoMfSOh... chyba jeszcze mniej spełniającego swoją funkcję skrótu nie mogli wymyśleć. Cała treść kartki, pisanej ręcznie (prawdopodobnie przez Paige), mówiła mniej więcej o tym, że mimo iż kompleks wygląda jak cudowny hotel jest to więzienie, z którego nie ma ucieczki. Świstek obfitował w listę rzeczy, których nie wolno nam robić, oraz kar jakie za nie czekają. Odcięcie się od świata zewnętrznego, zero prywatności ect. ect. Na końcu kartki załączona była notka z prośbą o zwrot, bowiem właścicielka nie ma ochoty tłumaczyć każdemu nowemu z osobna co i jak. Zrezygnowana i nie do końca pogodzona z takim losem, podniosłam się z zamkniętej klapy toalety,  wsunęłam kartkę do kieszeni i wyszłam z łazienki. Na szczęście tu nie zamontowali kamery...przynajmniej ja jej nie znalazłam. Nie miałam ochoty na dokładniejszą eksplorację mojej sypialni, mając bowiem przed soba perspektywę spędzenia całego mojego życia w tym miejscu, stwierdziłam, że będzie jeszcze czas na zabawę w Sherlocka Holmesa. Skierowałam się na korytarz, nie zakluczając nawet drzwi od pokoju. I tak nie ma czego tam ukraść. Po pewnym czasie odnalazłam salę w której mieli się znajdować moji przyszli towarzysze niedoli. Kiedy weszłam, obróciły twarze w moim kierunku i zatrzymały film. Ups, chyba przerwałam seans.

<^^cd. Paige, Gracie, Miyu>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz